sobota, 8 kwietnia 2017

Życie jest snem

"Życie jest snem", jak mówi tytuł jednego z dzieł hiszpańskiego dramaturga z okresu baroku, Calderona de la Barca. Można też powiedzieć przewrotnie, że sen jest życiem. Ile to razy śniliśmy o czymś, co było tak bardzo realistyczne, że po przebudzeniu byliśmy przekonani, że to nie był sen, a prawdziwe wydarzenia?

Moje sny można podzielić na dwie grupy. Jedna to marzenia senne kompletnie nierealne, takie jak latanie, oglądanie z góry własnego pogrzebu, bieganie po Podwalu w stroju Nerona, uciekanie przez łąkę przed czołgami. Druga grupa jest nieco odmienna. Mam przeczucie, że miejsca, o których śnię, istnieją naprawdę. Ludzie, którzy w tych snach występują, zachowują się tak, jak w rzeczywistości. Każdy ich gest, ton głosu, ruch, mimika twarzy, wszystko to jest identyczne jak w rzeczywistości. Ale nie o ludziach chcę opowiedzieć, a właśnie o tych miejscach.

Co jakiś czas, czasem jest to kilka dni, czasem kilka lat, śnią mi się pewne miejsca. Najczęściej powtarza się pewien sklep. Wchodzę do niewielkiego pomieszczenia, ściany obite są drewnem lub pomalowane na brązowo. Wygląda jak zwykła, choć trochę staromodna drogeria, z jedną różnicą. Zamiast płynów, szamponów i dezodorantów, na półkach poustawiane są kadzidła, świeczki, eliksiry. Pozawieszane są najróżniejsze medaliony i talizmany, w ladach poukładane są karty tarota, a w powietrzu unosi się ciężki, kadzidlany zapach. Po prawej stronie pomieszczenia jest przejście do dalszych pomieszczeń. A tam znajduje się wielka, okultystyczna księgarnia. Tysiące książek o magii, mitologiach z całego świata, rytuałach, bóstwach, bogach i bożkach, demonach i upiorach, przywoływaniu istot z zaświatów, itp. Wszystko, czego dusza zapragnie. I do tego mnóstwo ludzi, każdy coś kupuje. Ten sklep śnił mi się już przynajmniej 10 razy. Wiem, że będzie mi się śnił tak długo, dopóki nie znajdę go i nie odwiedzę w rzeczywistości. Co ciekawego, w okolicach Glastonbury, w Anglii, znajduje się pewne miasteczko, jeden z ważniejszych punktów na neopogańskiej mapie świata. Z całą pewnością tam znajdę ten sklep, być może nawet identyczny.

Z innych powtarzających się miejsc, które mają swój realny odpowiednik, wymienić mogę ogródki działkowe na Podwalu, w Jaworznie. Układ działek jest identyczny jak tam, nawet moja działka tam jest, jednak są one położone na wzgórzach, a z jednej ze skarp jest widok na duże miasto.

Dosyć często też śni mi się, że spaceruję po Petersburgu. Sprawdziłem jak wygląda Petersburg na mapach Google. Identycznie jak w moich snach, chociaż nigdy wcześniej nie interesowałem się tym miastem. Chyba muszę się tam wybrać, przejść się w rzeczywistości po tych miejscach, po których wędruję nocą, poza ciałem i czasem.

Rzadko zdarza się, żeby jakiś sen przyśnił mi się jeszcze raz. Ale ten sklep, działki czy Petersburg nawiedzają mnie dosyć regularnie. Skoro więc "życie jest snem" to może naprawdę sen jest życiem? Zobaczymy co przyniosą kolejne noce. W temacie snów jeszcze wiele tutaj napiszę.

Tymczasem, skoro już o Petersburgu była mowa, polecam piękny utwór Artura Andrusa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz