wtorek, 31 października 2017

Dziady czas zacząć!

A skoro mowa o Dziadach... Wróciłem. Wróciłem w ten jakże wyjątkowy dzień. 31 października, w dzisiejszych czasach dzień ten znany jest jako Halloween. Ze sklepowych witryn i kuchennych blatów szczerzą się do nas dynie, zarówno te, które los rzucił na parapet, by ze świeczką w środku świeciły, straszyły i zdobiły, jak i te, którym bogowie zgotowali zgoła inny los. Właśnie, zgotowali...

Halloween, z pękatymi dyniami, czarnymi nietoperzami, wijącymi się tu i ówdzie pajęczynami, sztucznymi i prawdziwymi, poprzedza chrześcijańskie święto - Wszystkich Świętych, kiedy to naród, nagle pchnięty przez tradycję, rusza na cmentarze, by tam oddać cześć zmarłym. A jak nie cześć to chociaż kwiatka. Może być sztuczny. I znicz, ostatnimi czasy też coraz częściej ze sztucznym płomieniem, tak jak i sztuczna bywa potrzeba odwiedzin zmarłych bliskich. I choć nie o tym chciałem napisać, to jednak muszę. Jak to jest, że ok 60-70% grobów jest przez cały rok zapomnianych, brudnych i zaniedbanych, bez ani jednego znicza, a nagle 1 listopada cmentarze zapełniają się żywymi? Czy naprawdę trzeba przypominać żywym, że ich zmarły krewny gdzieś tam leży i można przyjść w inny dzień, dowolnie wybrany spośród pozostałych 364/365, postać chwilę nad grobem, przywitać się, zgarnąć liście, poprawić kwiaty w wazonie... To nie kosztuje wiele. Ale nie o tym...

Nie każdy wie, że zarówno Halloween, jak i Wszystkich Świętych, mają swoje odpowiedniki na naszym, europejskim gruncie. Halloween zostało wykreowane na bazie starego, celtyckiego święta, Samhain. Wszystkich Świętych ma z kolei piękny, słowiański odpowiednik - Dziady.

Samhain jest jednym z najważniejszych świąt zarówno w dawnej tradycji celtyckiej, jak i wśród współczesnych pogan. Obchodzi się go w nocy z 31 października na 1 listopada, która to noc staje się także początkiem zimy i jest pierwszą nocą nowego roku. Wszystkie plony zostały już zebrane, tym samym Ziemia mogła udać się na spoczynek, aż do uzyskania pełnej żyzności. W tę wyjątkowa noc ludzie zbierali się przy rytualnym ognisku, samhnag, rozpalanym w jednym z domów lub przy kurhanach przodków, by potem przenieść nowy ogień do swoich własnych domostw. Antropolog James George Frazer, w swoim kluczowym dziele "Złota gałąź", podaje: "Hallowee'en było prawdopodobnie z dawna świętem ważniejszym, ponieważ Celtowie uważali zdaje się właśnie Hallowe'en, a nie Beltane, za pierwszy dzień nowego roku. Na wyspie Man, jednej z fortec, w której język i obyczaje celtyckie najdłużej przetrzymały saksońskie oblężenie, pierwszy listopada starego stylu do niedawna jeszcze uważano za dzień noworoczny. W tym dniu zwykli byli chodzić kolędnicy, śpiewając w miejscowym języku coś w rodzaju pieśni noworocznej, zaczynającej się od słów: "Dziś mamy  wieczór noworoczny, Hogunnaa!". W dawnych czasach w Irlandii rozpalano w Hallowe'en, czyli wilię Samhain, nowy ogień, od którego zapalano wszystkie ogniska w Irlandii".

W tę noc składano również ofiary zmarłym, gdyż wierzono, że przejście ze starego roku w nowy oraz z żyznego, płodnego lata do jałowej, martwej zimy sprawia, że otwierają się zaświaty. To wtedy dusze zmarłych, które nie zaznały dotychczas spokoju, pojawiały się na ziemi i szukały miejsca, gdzie mogą zamieszkać przez najbliższy rok. Niespokojnym wędrówkom dusz sprzyjały coraz dłuższe noce i coraz większe zimno. 

Ważnym elementem obchodów było pozostawienie otwartych drzwi, żeby nie rozgniewać ducha, który za życia mógł przez nie przechodzić. Wystawiano na zewnątrz jedzenie, aby zmarli zainteresowali się nim, a nie żyjącymi krewnymi. Druidzi wierzyli, że ten wyjątkowy zanik granicy między światem żywych a martwych sprzyjał czarom, to też chętnie korzystano z wróżb i przepowiedni.

Wyjątkowo złe dusze starano się przepędzić, wystraszyć. W tym celu zakładano ciemne stroje i maski z roślin, czego kontynuacją są dzisiejsze przebrania halloweenowe.

Świętem podobnym do celtyckiego Samhain są Winternights, Zimowe Noce, praktykowane przez ludy Północy, od 29 października do 2 listopada. Również w tej tradycji był to koniec lata. Kończono wtedy wszelkie podróże, przygotowywano się do zimy i wspominano zmarłych przodków. Zaczynał się wówczas okres Łowów, który trwał aż do końca kwietnia, do Nocy Walpurgi. Jedna z popularnych przepowiedni głosi, że kto przesiedział noc z 31 października na 1 listopada na grobie, mógł zyskać niebywały talent poetycki lub wzmocnić swoją moc magiczną, jeśli, rzecz jasna, nie oszalał.

Wracając na nasze podwórko, nieco nam bliższe, pamiętać należy o słowiańskich Dziadach, tak pięknie przedstawionych przez Mickiewicza. Nie jest to święto aż tak stare jak Samhain, wręcz względnie młode, choć może po prostu niewiele wiadomo o nim.
Przede wszystkim Dziady odprawiano najczęściej w domach, gdzie zawczasu przygotowywano dla zmarłych wieczerzę. Jak i wszędzie, dusze można było rozróżnić na złe i dobre. Te złe, osób zmarłych śmiercią tragiczną, nagłą, pozostawały na ziemi pod postacią demonów, jakże licznych w słowiańskich, ludowych demonologiach. Natomiast osoby zmarłe śmiercią naturalną, skoro już się pojawiły na ziemi na krótki czas, zapraszano pod strzechę. W tym celu otwierano dla nich okna. Gdy dusza już pojawiła się w domu, trzeba było wystrzegać się pewnych czynności i zachowań. Wylewając w tym czasie wodę, można było nieszczęsną duszę oblać. Łyżki, która upadła, nie wolno było podnosić, wszak zmarły też chce się pożywić. Nerwowy gospodarz powinien raczej uderzyć się pięścią w nogę, niż w blat stołu, żeby siedzące obok dusze się nie wystraszyły. Nikt nie chciał chyba mieć pod dachem rozwścieczonego dziadka-nieboszczyka? Jednakże często uczty dla zmarłych przenosiły się na cmentarze, gdzie zostawiano na grobach miód, kaszę, chleb czy mak, żeby wyprosić u zmarłego modlitwę o własną pomyślność.

Jak przeczytać można w "Starożytnościach polskich", z 1842 roku: "Dziady, obrządek na cześć zmarłych na Litwie, na Żmudzi, w Kurlandii i Prussiech około 2. Listopada czyli dnia zadusznego obchodzony. Przynoszą duszom pokarm: miód, piwo, ryby, mięso - rzucają z każdej potrawy pod stół, zlewają nieco trunków, kadzą mąką, zbożem, solą i kadzidłem (...). Po uczcie zamiata ofiernik izbę wołając na duszyczki: "Jadłyście, piłyście, teraz idźcie precz!"".

"Leksykon religioznawczy" podaje z kolei: "Dziady - potajemnie odprawiany nocą - w wigilię święta zmarłych - na cmentarzach i w kaplicach cmentarnych obrzęd ludowy ku czci zmarłych (głównie w XVIII i XIX w.). Polegał na przygotowaniu specjalnej uczty dla dusz zmarłych oraz odprawieniu określonych praktyk i zaklęć magicznych celem zapewnienia im wiecznego spokoju. D. są swoistym połączeniem w polskiej i białoruskiej kulturze ludowej starosłowiańskiego kultu zmarłych z wierzeniami chrześcijańskimi. (...) Szczątkowe elementy d. zachowały się we współczesnych ludowych formach czci pamięci zmarłych w Polsce, na Białorusi i Ukrainie. Zaliczyć do nich należy składanie w dniu święta zmarłych na mogiłach ofiar z ognia (zapalanie lampek, świeczek) oraz gdzieniegdzie jeszcze jadła (niewielkie dwojaczki czy trojaczki z pożywieniem i specjalne pieczywo)".

Chcemy, to bawmy się w Halloween. Chcemy, to idźmy 1 listopada na cmentarz. Ale niech to nie będzie tylko przykry obowiązek. Zmarli są bardziej żywi, niż moglibyśmy przypuszczać. Jak pisał Adam Mickiewicz: "Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata, usta i oczy stanęły otworem, na świecie znowu, ale nie dla świata; czymże ten człowiek? – Upiorem."

No i pamiętajmy o tych naszych, europejskich korzeniach. Bowiem, znów sięgając do "Złotej gałęzi", Frazera: "Nie tylko Celtowie, ale wszystkie ludy europejskie uważały od najdawniejszych czasów tę noc stanowiącą przejście od jesieni do zimy za porę, gdy dusze zmarłych przychodzą w odwiedziny do swych dawnych domów, by ogrzać się przy ogniu i podjeść sobie dobrze z przygotowanych przez kochających ich krewniaków wiktuałów, wyłożonych w kuchni lub izbie mieszkalnej. Naturalna to była przecież myśl, że nadejście zimy wypędzi biedne drżące i głodne duchy z nagich pól i ogołoconych z liści lasów, że będą szukały schronienia w domach, przy znanych im ogniskach".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz