czwartek, 1 czerwca 2017

Mroczny rewolucjonista?

Przypadkiem trafiłem dzisiaj na wynik pewnego testu, który zrobiłem sobie dosyć dawno temu. Niby głupia zabawa internetowa, ale opis, który mi wyskoczył, urzekł mnie kompletnie.

Żyć szybko i umrzeć młodo - podpisałbyś się pod tym stwierdzeniem. Fascynuje cię krew, śmierć i zniszczenie, dlatego piszesz fabuły, których nie powstydziłby się Ridley Scott albo bracia Coen, a w życiu wyczekujesz tylko okazji, żeby przyłączyć się do jakiegoś powstania, rewolucji albo innej krwawej rozróby. Kręci cię irracjonalizm, mroczna fantastyka i perwersyjny erotyzm. Jeśli się w coś angażujesz, to na maksa - z każdej organizacji albo sekty prędzej czy później cię wyrzucą, bo będziesz bardziej radykalny niż jej guru (jak to było z Towiańskim). Wiesz, że tak naprawdę to ty napisałeś najlepszą romantyczną powieść poetycką, a nie ten zniewieściały wymoczek Antoni Malczewski. Będziesz spiskował, walczył w powstaniach, chodził po Tatrach i - jak na złość - dożyjesz późnej starości.

Trafili. No, kurczę, trafili. Szczególnie z tym "irracjonalizmem, mroczną fantastyką i perwersyjnym erotyzmem".

Ale to nie wszystko. We mnie znaleźć można o wiele więcej rzeczy, o wiele więcej elementów różnych filozofii czy poglądów. Ale o tym w następnej notce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz