Przypadkiem trafiłem dzisiaj na wynik pewnego testu, który zrobiłem sobie dosyć dawno temu. Niby głupia zabawa internetowa, ale opis, który mi wyskoczył, urzekł mnie kompletnie.
Żyć szybko i umrzeć młodo -
podpisałbyś się pod tym stwierdzeniem. Fascynuje cię krew, śmierć
i zniszczenie, dlatego piszesz fabuły, których nie powstydziłby
się Ridley Scott albo bracia Coen, a w życiu wyczekujesz tylko
okazji, żeby przyłączyć się do jakiegoś powstania, rewolucji
albo innej krwawej rozróby. Kręci cię irracjonalizm, mroczna
fantastyka i perwersyjny erotyzm. Jeśli się w coś angażujesz, to
na maksa - z każdej organizacji albo sekty prędzej czy później
cię wyrzucą, bo będziesz bardziej radykalny niż jej guru (jak to
było z Towiańskim). Wiesz, że tak naprawdę to ty napisałeś
najlepszą romantyczną powieść poetycką, a nie ten zniewieściały
wymoczek Antoni Malczewski. Będziesz spiskował, walczył w
powstaniach, chodził po Tatrach i - jak na złość - dożyjesz
późnej starości.
Trafili. No, kurczę, trafili. Szczególnie z tym "irracjonalizmem, mroczną fantastyką i perwersyjnym erotyzmem".
Ale to nie wszystko. We mnie znaleźć można o wiele więcej rzeczy, o wiele więcej elementów różnych filozofii czy poglądów. Ale o tym w następnej notce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz