czwartek, 10 maja 2018

Niecodziennik kulturoznawczy, cz. 3


CZĘŚĆ 3 - „Maska szatana”, reż. Mario Bava, Włochy, 1960. Inspirowany opowiadaniem „Wij”, Nikołaja Gogola.

XVII wiek, Mołdawia. Księżna Asa Vajda zostaje oskarżona o czary i kontakty z diabłem, a następnie skazana na śmierć przez przybicie do twarzy maski szatana i spalenie na stosie. Przed śmiercią rzuca klątwę na swoją rodzinę, przysięgając jej zemstę.

200 lat później doktor Kruvajan wraz z asystentem Andriejem przypadkiem trafiają do zniszczonej krypty, gdzie pochowana jest wiedźma Asa. Nieszczęśliwy przypadek sprawia, że Kruvajan skaleczył się w rękę, a płynąca z niej krew kapie do pustego oczodołu na wpół zgniłego ciała wiedźmy. Mężczyźni postanawiają opuścić kryptę. Przed wejściem spotykają potomkinię Asy, piękną Katię Vajda. Po krótkiej rozmowie ruszają w swoją stronę, by zatrzymać się w gospodzie. Jeszcze tego samego wieczoru doktor Kruvajan zostaje wezwany do zamku rodu Vajda, do chorego księcia. Jeszcze nie wie do jak niecnych celów zostanie wykorzystany przez odradzającą się wiedźmę.

Następuje cała seria tajemniczych zgonów, spowodowanych przez powstałego ze zmarłych kochanka Asy, Javuticha, który zrobi wszystko, by jego ukochana odzyskała dawną postać, a tę odzyska tylko przez uśmiercenie młodej dziedziczki i spadkobierczyni wiedźmiej krwi. Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu, gdy do zamku wpada rozsierdzony tłum z widłami i pochodniami.

„Maska szatana” jest swego rodzaju źródłem horroru współczesnego, a na pewno można ją uznać za protoplastę horroru gotyckiego, będąc jednocześnie nieco późnym przodkiem klasycznego niemieckiego ekspresjonizmu. Film utrzymany jest w mrocznej, nastrojowej konwencji. Mamy zatem ciemny i gęsty las, zniszczoną kryptę ze starymi rzeźbami, a do tego urokliwe zamczysko, pełne wiekowych obrazów i zakurzonych zbroi. Tam, gdzie jest to możliwe, mamy opary przypominające mgłę, grę światła i cieni oraz odpowiednio dobraną muzykę. Całość tworzy tło do całkiem dobrego, choć dziś już nie poruszającego aż tak, horroru. Dlaczego więc jest to film ważny? Między innymi przez główną aktorkę.

Barbara Steele, grająca w filmie podwójną rolę – wiedźmy Asy i księżnej Katji, stała się ikoną europejskiego, a szczególnie włoskiego, kina grozy, będąc przez następne lata muzą wielu innych reżyserów, w tym Tima Burtona. Steele nazywana jest nawet „królową krzyku” - „scream queen”. Łączy w sobie niewinność z demonicznością, dziewiczą subtelność i erotyczno-eteryczną ponętność. Jej gotycka uroda, wielkie oczy, mocno zarysowane kości policzkowe, czarne włosy i alabastrowa cera sprawiły, że już nieodzownie łączono ją z filmami grozy, gdzie potrzebne były zarówno piękne damy w opałach (już chyba wiem kto pierwszy omdlał w tak „hollywoodzki” sposób), jak i groźne i śmiertelnie niebezpieczne demonice.

Minusem filmu jest wpleciony na siłę wątek miłosny. Nikt nie zaprzeczy, że zdarzają się wielkie miłości zapoczątkowane jednym spojrzeniem, ale oto zakochują się w sobie wiotka księżna, której sobowtór zmarł 200 lat wcześniej, i nie najbystrzejszy asystent doktora. Moment, który to mamy rok? Widać wielu mężczyzn nie od dziś pociągają kobiety o nietypowej urodzie i z tendencją do omdlewania w przypadku napotkanego problemu. Chyba, że nie o księżną Katję chodziło, a o jej 100% podobieństwo do zamordowanej wiedźmy? Ot, taka mała dawka perwersyjnej przyjemności.

Komu bym polecił? Fanom kina grozy. Tym prawdziwym, którzy docenią kunszt artystyczny i pierwszą rolę aktorską jednej z królowych horroru. Do tego wielbicielom gotyku, nie we współczesnej jego formie, a tej klasycznej, rodem z opowiadań Poe'a. Na pewno spodoba się też miłośnikom czarnego romantyzmu. No i tym, którzy po prostu lubią popatrzeć na aktorów. Ot tak. W końcu ona jest piękna, a on przystojny. A czasem tyle wystarczy.

Barbara Steel, "Maska szatana", 1960

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz