CZĘŚĆ 3 - „Maska szatana”, reż.
Mario Bava, Włochy, 1960. Inspirowany opowiadaniem „Wij”,
Nikołaja Gogola.
XVII wiek, Mołdawia. Księżna Asa
Vajda zostaje oskarżona o czary i kontakty z diabłem, a następnie
skazana na śmierć przez przybicie do twarzy maski szatana i
spalenie na stosie. Przed śmiercią rzuca klątwę na swoją
rodzinę, przysięgając jej zemstę.
200 lat później doktor Kruvajan wraz
z asystentem Andriejem przypadkiem trafiają do zniszczonej krypty,
gdzie pochowana jest wiedźma Asa. Nieszczęśliwy przypadek sprawia,
że Kruvajan skaleczył się w rękę, a płynąca z niej krew kapie
do pustego oczodołu na wpół zgniłego ciała wiedźmy. Mężczyźni
postanawiają opuścić kryptę. Przed wejściem spotykają
potomkinię Asy, piękną Katię Vajda. Po krótkiej rozmowie ruszają
w swoją stronę, by zatrzymać się w gospodzie. Jeszcze tego samego
wieczoru doktor Kruvajan zostaje wezwany do zamku rodu Vajda, do
chorego księcia. Jeszcze nie wie do jak niecnych celów zostanie
wykorzystany przez odradzającą się wiedźmę.
Następuje cała seria tajemniczych
zgonów, spowodowanych przez powstałego ze zmarłych kochanka Asy,
Javuticha, który zrobi wszystko, by jego ukochana odzyskała dawną
postać, a tę odzyska tylko przez uśmiercenie młodej dziedziczki i
spadkobierczyni wiedźmiej krwi. Wszystko idzie zgodnie z planem do
czasu, gdy do zamku wpada rozsierdzony tłum z widłami i
pochodniami.
„Maska szatana” jest swego rodzaju
źródłem horroru współczesnego, a na pewno można ją uznać za
protoplastę horroru gotyckiego, będąc jednocześnie nieco późnym
przodkiem klasycznego niemieckiego ekspresjonizmu. Film utrzymany
jest w mrocznej, nastrojowej konwencji. Mamy zatem ciemny i gęsty
las, zniszczoną kryptę ze starymi rzeźbami, a do tego urokliwe
zamczysko, pełne wiekowych obrazów i zakurzonych zbroi. Tam, gdzie
jest to możliwe, mamy opary przypominające mgłę, grę światła i
cieni oraz odpowiednio dobraną muzykę. Całość tworzy tło do
całkiem dobrego, choć dziś już nie poruszającego aż tak,
horroru. Dlaczego więc jest to film ważny? Między innymi przez
główną aktorkę.
Barbara Steele, grająca w filmie
podwójną rolę – wiedźmy Asy i księżnej Katji, stała się
ikoną europejskiego, a szczególnie włoskiego, kina grozy, będąc
przez następne lata muzą wielu innych reżyserów, w tym Tima
Burtona. Steele nazywana jest nawet „królową krzyku” - „scream
queen”. Łączy w sobie niewinność z demonicznością, dziewiczą
subtelność i erotyczno-eteryczną ponętność. Jej gotycka uroda,
wielkie oczy, mocno zarysowane kości policzkowe, czarne włosy i
alabastrowa cera sprawiły, że już nieodzownie łączono ją z
filmami grozy, gdzie potrzebne były zarówno piękne damy w opałach
(już chyba wiem kto pierwszy omdlał w tak „hollywoodzki”
sposób), jak i groźne i śmiertelnie niebezpieczne demonice.
Minusem filmu jest wpleciony na siłę
wątek miłosny. Nikt nie zaprzeczy, że zdarzają się wielkie
miłości zapoczątkowane jednym spojrzeniem, ale oto zakochują się
w sobie wiotka księżna, której sobowtór zmarł 200 lat wcześniej,
i nie najbystrzejszy asystent doktora. Moment, który to mamy rok?
Widać wielu mężczyzn nie od dziś pociągają kobiety o nietypowej
urodzie i z tendencją do omdlewania w przypadku napotkanego problemu.
Chyba, że nie o księżną Katję chodziło, a o jej 100%
podobieństwo do zamordowanej wiedźmy? Ot, taka mała dawka
perwersyjnej przyjemności.
Komu bym polecił? Fanom kina grozy.
Tym prawdziwym, którzy docenią kunszt artystyczny i pierwszą rolę
aktorską jednej z królowych horroru. Do tego wielbicielom gotyku,
nie we współczesnej jego formie, a tej klasycznej, rodem z
opowiadań Poe'a. Na pewno spodoba się też miłośnikom czarnego
romantyzmu. No i tym, którzy po prostu lubią popatrzeć na aktorów.
Ot tak. W końcu ona jest piękna, a on przystojny. A czasem tyle
wystarczy.
Barbara Steel, "Maska szatana", 1960
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz